Skradziony zwój
Obudzili się przez wejściem do lasu,nie było wiatru, ☀️ świeciło przenajrozniejszymi feriami kolorów,coś tu śmierdzi powiedział Banten Jad do Sashiniego. Okradli nad - to na pewno Gaçi i te jej wredne Empile Micesty. Pamiętasz co mowiła czytelniczka ksiąg, musimy dotrzeć przed zmrokiem zanim grom z jasnego odbierze nam ostatnie tchnienie. W dziwny sposób Banten nie dowierzał oczom Sasiego, był zdruzgotanie głodny, i nie zdawał sobie sprawy jak znikneły mu ostatnie liście bambusowej zaprawy z kaszalociej, mąki pszennej. - Czytelniczka mówiła, że w zbiorach nie ma odpowiedzi. Banten rzekł: jeśli wyjdziemy z tego żywi,zapewniam cię, że nie będę strzępił języka przed Jadem Tim Tina, Natena i Tamashiego , że zgubiłeś moje ostatnie zawijasy siły Burimi Xing, mięso też zjadłeś..!?. Dawaj te zwoje gdzie je masz.. Sashi zaczał sprawdzać lecz nie mogł odnaleźć przesyłki - uspokój się pomyslał. Gdy słońce wzeszło ponad mięty gorąca dachów eteryczne wonie barw przesyciły brzask. Ruszajmy.